Jest to smutna komedia w stylu Woody Allena, nieco cyniczna. Jej bohaterem jest listonosz Ben, mieszkający w Greenwich Village, w piwnicy. W didaskaliach opisana jest ona tak: "brudna, zaśmiecona, stosy książek leżących wokoło. Po lewej kilka schodów i drzwi prowadzące na ulicę. Obok biurko z szufladami, na którym stoi roślina w doniczce i więcej książek. W tylnej części składane łóżko, lampa, gramofon na małym stoliku; nad łóżkiem wisi sznur z uprana bielizną. Na przeciwko na prawej ścianie, pod kątem, są drzwi do kuchni, na drzwiach tablica z napisem 'Dzisiejsze słowo: SYMBIOZA'. Z przodu, po lewej, stoi drewniane krzesło; po prawej postrzępione krzesło tapicerowane". Ben rozgoryczony uważa, że życie niesłusznie skazało go na bycie listonoszem. Potępia swoich bliźnich za ich bezmyślny konformizm i brak ciekawości intelektualnej. Chce dać wyraz swemu buntowi. Postanawia dokonać porwania pierwszej pięknej młodej kobiety, która wpadnie mu w ręce i trzymać ją w niewoli w swoim mieszkaniu. Chce mieć poczucie, że tym razem to on nad czymś (kimś) panuje. Pewnego deszczowego wieczoru porywa więc Glorię, gospodynię domową z Long Island i przynosi ją do swej piwnicy. Okazuje się, że ona jest również niezadowolona ze swego status quo. W trakcie rozmowy zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że są bratnimi duszami. Gloria postanawia dawać mu korepetycje z francuskiego. W końcu umawiają się na spotkania w każdy czwartek, gdy jej mąż gra w brydża. Z buntu przeciwko światu pozostał mieszczański romans!
W spektaklu grała Ewa Szulc i ja. Nie było to łatwe zadanie - przez blisko 40 minut sami na scenie! Pierwszy tez raz występowałem w cudzym przedstawieniu jako aktor.
Całość reżyserował Zbyszek Sierszuła. Praca nad spektaklem była bardzo poważna, bo Zbyszek chciał go przedstawić na egzaminie wstępnym na reżyserię w PWST w Warszawie (o ile pamiętam). Wkrótce przeprowadził się do Warszawy na stale, choć kontaktów z teatrem nie przerwał (krótko potem grał w styczniu 1969 roku w spektaklu "Wódko, wódeczko..." w STS). Scenografię robił Zbigniew (Kazimierz?) Tyżyk.
Poniżej - efekty mojej pracy nad tekstem na wybranych stronach.
Znalazłem zapis fragmentów spektaklu tego spektaklu z 2011 roku, wystawionego przez Bergen County Players (wywodzący się z teatru amatorskiego o ciekawej historii). To linki do nich (trzeba je skopiować i wkleić do wyszukiwarki):
http://youtu.be/ZSQqSRdAlBE i http://youtu.be/XyS8uahMsuE
styczeń 2015 - uzupełnienie!
Znalazłem właśnie w swoich papierach jeszcze jedną ciekawą informację - w lutym 1971 roku studencki teatr '70' wystawił Tygrysa w Warszawie, w klubie Ubab na Kickiego 12 (chyba w żeńskim akademiku). Inscenizacja i reżyseria oraz scenografia jak w Poznaniu, a grali Elżbieta Matynia i Zbigniew Sierszuła.
grudzień 2023 - uzupełnienie
Zbyszek Sierszuła we wrześniu zadzwonił z wiadomością, że znalazł swój reżyserski egzemplarz "Tygrysa". 12 listopada się spotkaliśmy w Poznaniu i dostałem od Zbyszka ten reżyserski egzemplarz. Z niego pochodzą poniższe fotografie.
To zaplanowana przez Zbyszka scena:
A to pierwsza i ostatnia strona reżyserskiego egzemplarza, z uwagami (inscenizacyjne na niebiesko, reżyserskie na czerwono):
A to zamieszczone tam zdjęcia:
Mam nadzieję, że Zbyszek coś jeszcze od siebie napisze.
Więcej informacji o nim i jego działaniach "po Teatrze" znaleźć można tu (o działalności "nalewkowej"): https://www.kuron.com/smak-ziol-kwiatow-i-owocow-zamkniety-w-butelce-zbigniew-sierszula-historyk-sztuki-mistrz-smaku-nalewek/ oraz tu (też kuchennie, ale bardziej ogólnie): https://aleksanderbaron.pl/potrzebna-pomoc/.