niedziela, 23 listopada 2014

Spektakl "Tygrys"

Autorem sztuki (farsy w jednym akcie i siedmiu odsłonach) był Murray F. Schisgal (znany z popularnej w Polsce sztuki "Sie kochamy" oraz z tego, że był współscenarzystą filmu "Tootsie"). "Tygrys" (wystawiany razem ze sztuką "The Typists") zdobył w 1963 roku nagrodę Drama Desk Award/Vernon Rice Awards za najlepszy spektakl Off-Broadway. W 1967 roku stał się on podstawą scenariusza filmu "The Tiger Makes Out".
Jest to smutna komedia w stylu Woody Allena, nieco cyniczna. Jej bohaterem jest listonosz Ben, mieszkający w Greenwich Village, w piwnicy.  W didaskaliach opisana jest ona tak: "brudna, zaśmiecona, stosy  książek leżących wokoło. Po lewej kilka schodów i drzwi prowadzące na ulicę. Obok biurko  z szufladami, na którym stoi roślina w doniczce i więcej książek. W tylnej części składane łóżko, lampa, gramofon na małym stolikunad łóżkiem wisi sznur z uprana bielizną. Na przeciwko na prawej ścianie, pod kątem, drzwi do kuchni, na drzwiach tablica z napisem 'Dzisiejsze słowo: SYMBIOZA'. Z przodu, po lewej, stoi drewniane krzesło; po prawej postrzępione krzesło tapicerowane". Ben rozgoryczony uważa, że życie niesłusznie skazało go na bycie listonoszem. Potępia swoich bliźnich za ich bezmyślny konformizm i brak ciekawości intelektualnej. Chce dać wyraz swemu buntowi. Postanawia dokonać porwania pierwszej pięknej młodej kobiety, która wpadnie mu w ręce i trzymać ją w niewoli w swoim mieszkaniu. Chce mieć poczucie, że tym razem to on nad czymś (kimś) panuje. Pewnego deszczowego wieczoru porywa więc Glorię, gospodynię domową z Long Island i przynosi ją do swej piwnicy. Okazuje się, że ona jest również niezadowolona ze swego status quo. W trakcie rozmowy zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że są bratnimi duszami. Gloria postanawia dawać mu korepetycje z francuskiego. W końcu umawiają się na spotkania w każdy czwartek, gdy jej mąż gra w brydża. Z buntu przeciwko światu pozostał mieszczański romans!

W spektaklu grała Ewa Szulc i ja. Nie było to łatwe zadanie - przez blisko 40 minut sami na scenie! Pierwszy tez raz występowałem w cudzym przedstawieniu jako aktor.
Całość reżyserował Zbyszek Sierszuła. Praca nad spektaklem była bardzo poważna, bo Zbyszek chciał go przedstawić na egzaminie wstępnym na reżyserię w PWST w Warszawie (o ile pamiętam). Wkrótce przeprowadził się do Warszawy na stale, choć kontaktów z teatrem nie przerwał (krótko potem grał  w styczniu 1969 roku w spektaklu "Wódko, wódeczko..."  w STS). Scenografię robił Zbigniew (Kazimierz?) Tyżyk.
Poniżej - efekty mojej pracy nad tekstem na wybranych stronach.



 


Znalazłem zapis fragmentów spektaklu tego spektaklu z 2011 roku, wystawionego przez Bergen County Players (wywodzący się z teatru amatorskiego o ciekawej historii). To linki do nich (trzeba je skopiować i wkleić do wyszukiwarki):

http://youtu.be/ZSQqSRdAlBE i http://youtu.be/XyS8uahMsuE

styczeń 2015 - uzupełnienie!

Znalazłem właśnie w swoich papierach jeszcze jedną ciekawą informację - w lutym 1971 roku studencki teatr '70' wystawił Tygrysa w Warszawie, w klubie Ubab na Kickiego 12 (chyba w żeńskim akademiku). Inscenizacja i reżyseria oraz scenografia jak w Poznaniu, a grali Elżbieta Matynia i Zbigniew Sierszuła.

Więcej por.: informacja o tym spektaklu
 
grudzień 2023 - uzupełnienie

Zbyszek Sierszuła we wrześniu zadzwonił z wiadomością, że znalazł swój reżyserski egzemplarz "Tygrysa". 12 listopada się spotkaliśmy w Poznaniu i dostałem od Zbyszka ten reżyserski egzemplarz. Z niego pochodzą poniższe fotografie.
To zaplanowana przez Zbyszka scena:


A to pierwsza i ostatnia strona reżyserskiego egzemplarza, z uwagami (inscenizacyjne na niebiesko, reżyserskie na czerwono):






A to zamieszczone tam zdjęcia:





Mam nadzieję, że Zbyszek coś jeszcze od siebie napisze.
 Więcej informacji o nim i jego działaniach "po Teatrze" znaleźć można tu (o działalności "nalewkowej"): https://www.kuron.com/smak-ziol-kwiatow-i-owocow-zamkniety-w-butelce-zbigniew-sierszula-historyk-sztuki-mistrz-smaku-nalewek/ oraz tu (też kuchennie, ale bardziej ogólnie): https://aleksanderbaron.pl/potrzebna-pomoc/.

środa, 19 listopada 2014

Spektakl "Epitafium dla niego"

Ten spektakl był efektem dyskusji z moim kolegą ze studiów Michałem Stasiakiewiczem nad tekstem o roboczym tytule "Prorok". 
Pomysł pojawił się chyba po naszym wspólnym pobycie we wrześniu 1967 roku w Przyjezierzu (nad jeziorem Ostrowskim) i kręceniu tam etiudy filmowej (na inny zupełnie temat).
W pierwszej wersji powstał scenopis etiudy filmowej.  Potem miała ona stać się elementem spektaklu. W wersji filmowej Prorokiem miał być Janusz 'Cally' Przychodzki (idealnie do tej roli wyglądał!). Opowieść była generalnie o tym, że gromadzony przez Proroka tłum wyznawców staje się samodzielną siłą, przed którą w efekcie musi on uciekać. Domyślać się można, że go zadeptują i mają z tego powodu poczucie winy. I boją się, że wróci....
 Istota tego pomysłu była dla nas oczywista: Prorok ucieleśniał ideę, zadeptaną przez jej zwolenników, którzy stają się dla niej zagrożeniem (ach, ta młodzieńcza wiara w ideały!!).
Wspólnie z Michałem przygotowaliśmy scenariusz przedstawienia.

 

Próbowaliśmy w klubie na Wawrzyniaka we wtorki i piątki od 18 do 21 od 13 lutego do 23 marca 1968 roku (prawie równolegle z polskim marcem '68!). 
W spektaklu brali udział (o ile dobrze pamiętam): Alicja Biegańska, Ewa Celińska, Maria Juszczak, Jacek Paluchowski, Maciej Rewakowicz, Zbyszek Sierszuła, Anna Skowrońska, Bogumił Sołyga, Ewa Szulc. Muzykę napisała Ewa Szulc.


Spektakl wystawiliśmy w Wawrzynku i w klubie Nurt. Widzowie oglądali go z perspektywy członka tłumu, maszerując wokół sali.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Wspomaganie pamięci i trochę gorzkich myśli

Niestety, mimo posiadania dość jednak znacznej liczby dokumentów i zdjęć moja pamięć o teatralnej działalności zawodzi. Liczę bardzo na to, że ktoś ze starej gwardii trafi na blog w sieci i się odezwie. 

Znalazłem sam w sieci kilka osób (Piotr Dylewicz, Jarek Gąsiorek, Wiesław Gąsiorek, Donat Jaskólski, Jan Matczyński, Joanna Posobiec, Maciej Rewakowicz, Zbyszek Sierszula, Tomek Sulikowski, Tomek Szymański) i znam lepiej lub gorzej ich losy (lub tak mi się wydaje), ale mój rocznik widocznie słabo istnieje w sieci, bo do nielicznych tylko udało mi się dotrzeć i namówić na komentarz wzbogacający moje wspomnienia.
Słaba obecność w sieci dotyczy nie tylko ludzi. Kiedy szukam informacji  o klubach studenckich, o studenckich festiwalach teatralnych, o studenckich teatrach wreszcie - znajduję jeśli jakieś, to o nielicznych.
Mam wrażenie, że ten okres kultury studenckiej (1965-1972) został wymazany z ludzkiej (=sieciowej) pamięci. Kiedyś klub studencki był czymś więcej, niż pijalnią piwa czy miejscem dyskoteki. To tam skupiało się studenckie życie kulturalne, a nam (studentom) wydawało się, że to miejsce dla nas i nasz obowiązek (inteligencka, niezależna kultura), miejsce wyrażania siebie oraz cel aspiracji i ambicji. Oczywiście - piło się tam, i to raczej nie piwo (takie to były czasy), ale - w jakże szczytnym celu!
Amatorska działalność estradowa czy teatralna definiowała i nas i "studenckość". Nie "wchodziliśmy" do zorganizowanej kultury, ale ją tworzyliśmy (szukając organizacyjnego wsparcia w ZSP). Z założenia była to działalność poszukująca, alternatywna, celowo niszowa (elitarna), o nieukrywanym wydźwięku politycznym (choć bez kombatanctwa), bez planów uzawodowienia (choć niektórzy mieli takie nastawienie, ale dla większości amatorów to niezależność od kultury państwowej miała podstawowe znaczenie). Tylko nieliczni studenci myśleli wówczas o karierze (politycznej, zawodowej) czy finansowej. Dla nich to, co robiliśmy było jakaś godną szyderstwa aberracją.
Dziś jest odwrotnie - na hasło teatr studencki wyszukiwarka pokazuje kilka (często nieaktualnych) linków, a większość studentów oczekuje w najlepszym razie od uczelni przygotowania zawodowego oraz pomocy w karierze (i dorabianiu się).

Jednak nie to mnie zajmuje - pewnie gdzieś studenci tworzą fajne niszowe spektakle i realizują ambitne kulturalne przedsięwzięcia. 
Mnie martwi to, że z moich czasów niewiele udało się ocalić od zapomnienia i że my sami też niewiele w tej sprawie robimy. Linki do czasów tu opisywanych są rzadkim zjawiskiem, najczęstszej dotyczą tych przedsięwzięć, których autorzy do dziś są aktywni, albo są ważni. Jednak całe to podglebie "wielkiej studenckiej kultury" nie istnieje. A przecież kiedy działaliśmy, to mieliśmy poczucie, że robimy coś ważnego. "Po pierwsze nie dla sławy. Po drugie nie dla pieniędzy". A dziś okazuje się, że nas wcale nie było.

Koleżanki i koledzy - liczę na was! Ocalajmy!!

niedziela, 16 listopada 2014

Spektakl "Tortura nadziei"


Przedstawienie "Tortura nadziei” bazowało na króciutkim opowiadaniu "Vox populi" Auguste de Villiers de L'Isle-Adama z książki "Książka: Tortura nadziei i inne opowiadania" (Biblioteka Jednorożca, 1959; w tłumaczeniu Miriama i Rogowicza) oraz  - głównie - na jednoaktówce "Ślepcy" Maurice Maeterlinck (jeden i drugi - hrabia! oraz symbolista). 
Mój egzemplarz tekstu wyglądał tak (przykładowe strony):




Przygotowaliśmy się do spektaklu bardzo starannie. Próby w Klubie Akademii Medycznej Wawrzynek rozpoczęliśmy w listopadzie 1967 roku. Premiera była w styczniu 1968 roku.


 

Pomysł inscenizacyjny był taki:



Według zachowanych notatek ostatecznie w spektaklu wzięli udział: Alicja Biegańska, Marek Bykowski (Drugi), Ewa Celińska (Młoda), Maria Juszczak (Wariatka), Maciej Kubale (Trzeci), Jacek Paluchowski (Narrator; pierwotnie miał go grać Jacek Zahorski), Maciej Rewakowicz (Szósty), Zbyszek Sierszuła (Ksiądz; pierwotnie miał go grać Janusz 'Cally' Przychodzki), Anna Skowrońska, Bogumił Sołyga (Pierwszy), Magda Spychała i Ewa Szulc (Najstarsza). 



Na tym zbiorowym zdjęciu jest jednak tylko pięć kobiet - nie pamiętam już, dlaczego. 
A to zachowane zdjęcia ze spektaklu. 





Jakoś to poczucie życia nad przełęczą i zagubienia dawało się widocznie odczuć, skoro wystawiliśmy właśnie takie przedstawienie.

sobota, 1 listopada 2014

Pierwszy spektakl w Akademii Medycznej

Pierwszy nasz spektakl w Studenckim Teatrze Małych Form Literackich przy R.U. ZSP Akademii Medycznej w Poznaniu miał miejsce w 1967 roku. 


CICER CUM CAULE CZYLI GROCH Z KAPUSTĄ 
Spektakl w mojej reżyserii nazywał się  "Prima Aprilis, czyli Prima – ogłupia, Aprilis – mysię” i oparty był na książce "W oparach absurdu" Juliana TuwimaAntoniego Słonimskiego (głównie) oraz kilku wybranych tekstach z książki "Cicer cum caule, czyli groch z kapustą: panopticum i archiwum kultury" Juliana Tuwima (nie pamiętam, której części: z 1958, 1959 czy 1963 roku).


Choć lista tekstów była dość długa (75 pozycji!), to często było to po dwa, trzy zdania (choć bywały i dłuższe, jak "Tajemnicze słowo").



Pomysł reżyserski nie był zbyt awangardowy, jak widać:

Spektakl dostał wyróżnienie (jedno z siedmiu) na VI Ogólnopolskim Przeglądzie Zespołów Artystycznych Medyków w Białymstoku, co dokumentuję poniżej ;-)

Podkreślę - nagroda była: "za podjęcie obecnej problematyki politycznej"!!