piątek, 20 marca 2015

Spektakl "statystyka" - wersje

Można mówić o dwóch wersjach tego spektaklu.
Nad pierwszą pracowaliśmy, opierając się na niniejszym scenopisie:
Spektakl oparty był nie na tekście, ale precyzyjnej inscenizacji i podkładzie dźwiękowym, zaplanowanym co do sekundy.
W przygotowaniu dźwiękowym pomogły mi zbiory nagrań z regionalnego ośrodka telewizyjnego w Poznaniu (te wszystkie szczekania psów, komendy w języku niemieckim, strzały itp.); dograliśmy tylko wstępny meldunek oraz tekst Matki i Ewy. Głosy męskie to komendy strażników. Romek Szmeterling robił pompki, czołgał się i szeptał "Raz, dwa, raz, dwa".
Tak wyglądał program do spektakli w Poznaniu:

Z tą wersją pojechaliśmy na  VII Ogólnopolski Przegląd Zespołów Artystycznych Medyków w Warszawie.

Spektakle odbywały się w Klubie Medyków na Oczki. Nasz spektakl pokazaliśmy w piątek 7 lutego o 16:30.

Odnieśliśmy - można powiedzieć - spektakularny sukces: "statystyka" otrzymała główną nagrodę - puchar Rektora AM w Warszawie za "sztukę o najwyższych walorach politycznych i społecznych". Tak opisano to w Głosie Wielkopolskim z 15 lutego 1969 roku:

 

 






Nad spektaklem pracowaliśmy dalej. Oprócz strażników obozowych pojawili się strażnicy muzealni, krążący wśród widzów. Film został uzupełniony o oryginalne amatorskie kolorowe (!) filmy z wakacji żołnierzy Wermachtu w Zakopanem (z domowego archiwum - swoje rodzinne filmy pozostawił wraz z projektorem i kamerą austriacki szef pracowni mikrobiologicznej, w której w czasie wojny pracowała moja Matka). Z jednaj więc strony doszedł obraz ówczesnego radosnego codziennego życia, a z drugiej - muzealnej codzienności.
Tak wyglądał program nowej wersji.











W kwietniu w miesięczniku "student" (4, 18, 1969) ukazał się tekst Edwarda Chudzińskiego i Krzysztofa Miklaszewskiego "Teatr - jaki jest? (część I)". Autorzy byli członkami Komisji Kwalifikacyjnej do konkursu "Melpomena 69" w ramach IV Festiwalu Kultury Studentów w 25-lecie Polski Ludowej, planowanego w Krakowie. W ciągu 2 tygodni Komisja obejrzała ponad 50 przedstawień teatralnych w 11 miastach. Do finału dopuszczono 12 spektakli oraz - jak piszą - "kilka wybijających się propozycji prezentowana będzie w maju poza konkursem". Wśród pozakonkursowych teatrów były m. in. Gong 2 z Lublina, ToTu z Gdańska, PWSTiF z Łodzi, Dren 59 z Lublina, Teatr 38 i STU z Krakowa. W Poznaniu spośród 5 zespołów do konkursu zakwalifikowano dwa i nasz spektakl poza konkursem, o czym pisał Express Poznański.



Pojechaliśmy do Krakowa w 10-osobowym zespołem: Andrzej Czarnecki, Robert Jarmużek, Donat Jaskólski, Jan Matczyński, Włodek Niewiedział, Andrzej Pawlak, Magdalena Spychała (Paluchowska), Romek Szmeterling i Zbyszek Tyżyk (i ja, oczywiście).



Każdy z nas na początku dostał festiwalową legitymację, a na zakończenie dyplom.

 

 






















"statystykę" wystawiliśmy 9 maja o godzinie 19:00 w Klubie pod Jaszczurami w Rynku Głównym.
























Niestety, nie mam żadnych fotografii z Krakowa. Pozostaje tylko to, co znalazłem w sieci:









wtorek, 17 marca 2015

Spektakl "statystyka" - początki

Moje zainteresowanie Oświęcimiem (Auschwitz) było przypuszczalnie ubocznym efektem histerii, jaka rozpętała się w 1968 roku w związku z antysemicką nagonką na autorów haseł w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN.

Ustawą sejmową powołano w 1947 roku (w roku mojego urodzenia) do życia muzeum pod nazwą Pomnik Męczeństwa Narodu Polskiego i Innych Narodów. Dla mnie i moich rówieśników był to fakt kultury (tła) – nie mówiło się o tym w szkole na historii, jeździło się tam na wycieczki szkolne (ewentualnie), był to symbol męczeństwa Polaków i brutalności Niemców (wojny).

W 1968 nagłośniono sprawę 8. tomu Wielkiej Encyklopedii Powszechnej. W haśle Oświęcim podano, że w obozach zginęli w większości Żydzi; do tej pory w oficjalnym przekazie podkreślano polskość ofiar. Komitet redakcyjny encyklopedii oskarżono o fałszowanie historii, a nowa, zmieniona redakcja hasła została dołączona jako wkładka do następnych tomów encyklopedii wraz z przeprosinami. Więcej szczegółów na ten temat – patrz http://www.teologiapolityczna.pl/assets/Nowe_okladki/brombergfrag2.pdf

W takich okolicznościach powstał pomysł wystawienia spektaklu, pokazującego nieważność tej dyskusji i trywializację tragedii. Zgodnie z stwierdzeniem tow. Stalina, że "Jedna śmierć to tragedia, milion – to statystyka" chcieliśmy pokazać miliony przez obserwowalne cierpienie jednostki.

Po wyjeździe studyjnym do Oświęcimia, gdzie między innymi nakręciliśmy materiał filmowy o dzisiejszym stanie obozu, koncepcja trochę się zmieniła. Wstyd się przyznać, że muzeum zrobiło wówczas na mnie wrażenie kiczowatego, przeestetyzowanego spektaklu teatru okrucieństwa Artauda. Te stosy butów, włosów to drastyczne instrumenty emocjonalnego pobudzenia widza i poszukiwania w nim tanich, prostych, jednoznacznych negatywnych emocji (nienawiści). Dziś widzę, że nie było się czego wstydzić (https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/3393/1/czaja.pdf). W efekcie więc doszedł jeszcze jakby metakomentarz do oświęcimskiej tragedii - współczesny spektakl muzealny (taki teatr w teatrze).