środa, 19 listopada 2014

Spektakl "Epitafium dla niego"

Ten spektakl był efektem dyskusji z moim kolegą ze studiów Michałem Stasiakiewiczem nad tekstem o roboczym tytule "Prorok". 
Pomysł pojawił się chyba po naszym wspólnym pobycie we wrześniu 1967 roku w Przyjezierzu (nad jeziorem Ostrowskim) i kręceniu tam etiudy filmowej (na inny zupełnie temat).
W pierwszej wersji powstał scenopis etiudy filmowej.  Potem miała ona stać się elementem spektaklu. W wersji filmowej Prorokiem miał być Janusz 'Cally' Przychodzki (idealnie do tej roli wyglądał!). Opowieść była generalnie o tym, że gromadzony przez Proroka tłum wyznawców staje się samodzielną siłą, przed którą w efekcie musi on uciekać. Domyślać się można, że go zadeptują i mają z tego powodu poczucie winy. I boją się, że wróci....
 Istota tego pomysłu była dla nas oczywista: Prorok ucieleśniał ideę, zadeptaną przez jej zwolenników, którzy stają się dla niej zagrożeniem (ach, ta młodzieńcza wiara w ideały!!).
Wspólnie z Michałem przygotowaliśmy scenariusz przedstawienia.

 

Próbowaliśmy w klubie na Wawrzyniaka we wtorki i piątki od 18 do 21 od 13 lutego do 23 marca 1968 roku (prawie równolegle z polskim marcem '68!). 
W spektaklu brali udział (o ile dobrze pamiętam): Alicja Biegańska, Ewa Celińska, Maria Juszczak, Jacek Paluchowski, Maciej Rewakowicz, Zbyszek Sierszuła, Anna Skowrońska, Bogumił Sołyga, Ewa Szulc. Muzykę napisała Ewa Szulc.


Spektakl wystawiliśmy w Wawrzynku i w klubie Nurt. Widzowie oglądali go z perspektywy członka tłumu, maszerując wokół sali.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ciekawe to!

Anonimowy pisze...

Toutes proportions gardées

Pomysł był Jacka. Obydwaj współtworzyliśmy wiersze, czytając głośno naprzemian kwestie Proroka i tłumu i wczuwając się w Niego i w Nich. Idea zrodziła się w Przyjezierzu, całość chyba jednak powstawała w mieszkaniu na Dąbrowskiego, w pokoju Jacka, w oparach gorących dyskusji i papierosowego dymu; na maszynie do pisania, którą zapamiętałem jako piękną walizkową Olivetti. Pomysł się nie zestarzał, choć blisko 50 lat historii nadało słowu Prorok mnóstwo różnych znaczeń.
Czy mieliśmy młodzieńczą wiarę w ideały? Oczywiście, dzięki niej powstał tekst. Nie my pierwsi, nie ostatni. Co do tych drugich to, choć toutes proportions gardées, można pomyśleć, że w rok później 20-letni Louis Llach skomponował L’Estaca, do dzisiaj pieśń – symbol katalońskiego dążenia do niezależności. Pieśń jest o Nim, który przekonuje Ich, że mogą być wolni. Można też pomyśleć, że 11 lat później Jacek Kaczmarski pisze Mury, też o Nim i o Nich, tekst, który był hołdem dla Llacha i okazał się profetyczny wobec niego samego. Nikt w czasie Karnawału Solidarności i później, nie śpiewał dwóch ostatnich zwrotek, na koncertach Kaczmarskiego były wyklaskiwane. Potrzebny był refren. I słusznie, ale też o tym jest ta pieśń.
Ale wcale nie trzeba tak myśleć. W każdym z nas jest On i Oni, dlatego wciąż się będzie o tym pisać.

Michał Stasiakiewicz

Jacek Paluchowski pisze...

Dzięki Michale :-))