poniedziałek, 12 stycznia 2015

spektakle podczas Studenckiej Wiosny Kulturalnej (część 1)


Trzy większe spektakle – „Tortura nadziei”, „Epitafium dla niego” i „Tygrys” – już opisałem.


 „Tortura nadziei” (wystawiona 25 kwietnia – we czwartek) to spektakl złożony z dwóch tekstów. „Vox populi” Jean-Marie-Mathias-Philippe-Auguste de Villiers de L'Isle Adama opisuje sytuację, gdy to w czasie przeglądu wojsk w Paryżu Weteran-Ślepiec (Ksiądz) chce zwrócić na siebie uwagę i zapewne dostać parę franków jałmużny. Niestety, nikt go nie dostrzega – umiera i tak przechodzimy do jednoaktówki „Ślepcy” Maurice Polydore Marie Bernard, hrabiego Maeterlincka. Na środku sceny siedzi Ksiądz, wokół niego (w naszym spektaklu) czterech ślepców i pięć ślepych kobiet. Wyszli z nim na spacer, a teraz nie ma kto ich zaprowadzić z powrotem do przytułku, w którym mieszkają. Jak mówi o przewodniku PIERWSZY ŚLEPY OD URODZENIA: „Staje się już za stary. Zdaje się, że sam nie widzi już dobrze od jakiegoś czasu. Nie chce się przyznać do tego z obawy, aby kto inny nie zajął jego miejsca pomiędzy nami; lecz podejrzewam, że nie widzi już prawie zupełnie. Potrzeba by nam innego przewodnika; on już nas nie słucha, a my stajemy się zanadto liczni.”. A NAJSTARSZA ŚLEPA mówi: „Boi się ciągle, odkąd lekarz umarł. Jest teraz sam. Nie mówi już nic prawie. ... Mówił także, iż morze go przestrasza; zdaje się, że burzy się ono bez powodu i że urwiste brzegi wyspy nie są już dość wysokie. .. Trzeba czekać.”. A MŁODA ŚLEPA dodaje: „Powiedział mi, że nie wie, co się stanie. Powiedział mi, że rządy starców skończą się może...”. Jednak Bóg umarł – trzeba kogoś wybrać na nowego przewodnika. Ślepcy siedzą i czekają. Kto miałby nim być? Tymczasem ktoś się zbliża i tylko dziecko SZALONEJ ŚLEPEJ widzi, kto to jest. NAJSTARSZA ŚLEPA mówi: „Miej litość nad nami!”. Grupa jest zatomizowana, zagubiona i bez nadziei. To zagubienie miało sens metaforyczny i w pewnym sensie wiązało się ze spektaklem „Epitafium dla niego”.


„Epitafium dla niego” (wystawione 26 kwietnia – piątek i 30 – wtorek) miało bardziej wyraźny polityczny (społeczny?) przekaz: charyzmatyczny przywódca ucieleśnia ideę, za którą idą tłumy; niezależnie od intencji i przywódcy i tłumu następuje autonomizacja i każdy idzie w swoim kierunku. A – odwołując się do słów sztuki – „miało być inaczej”. W pierwszej wersji sztuka ta miała podtytuł: „(w 50 rocznicę)”. Można powiedzieć, że była to typowa sztuka z tezą (Pièce à thèse). W dialogu „scenicznym” (bo był jeszcze film) biorą udział dwie postacie, ale ich tekst był rozpisany na wiele głosów. Tym razem w tych spektaklach występowali Ewa Szulc, Zbyszek Sierszuła i Jacek Paluchowski (zazwyczaj w tzw. małej obsadzie był zamiast Ewy Maciej Rewakowicz).


Innym rodzajem spektaklu był „Tygrys” (wystawiony 23 kwietnia – wtorek i 27 – sobota). To typowa lekka sztuka teatralna, dająca szanse aktorom na „wygranie się”. To bardziej życzliwa tragifarsa niż dramat. Nie jest to teatr bulwarowy z charakterystyczną aktorską szarżą (mam nadzieję, że tak było w naszej grze z Ewą Szulc!), choć ciągle teatr „lekki, łatwy i przyjemny”. Pośrednim dowodem na to, że jest to teatr może nie najbardziej ambitny, ale też nie prostacki jest fakt, że inną (najbardziej chyba znaną) sztukę Murraya Schisgala (Sie kochamy czyli Luv) reżyserował Jerzy Jarocki.

Taki był plan pracy na początku 1968 roku.

Brak komentarzy: