Trzy większe spektakle – „Tortura nadziei”, „Epitafium dla
niego” i „Tygrys” – już opisałem.
„Tortura nadziei”
(wystawiona 25 kwietnia – we czwartek) to spektakl złożony z dwóch tekstów. „Vox
populi” Jean-Marie-Mathias-Philippe-Auguste de Villiers de L'Isle Adama opisuje
sytuację, gdy to w czasie przeglądu wojsk w Paryżu Weteran-Ślepiec (Ksiądz)
chce zwrócić na siebie uwagę i zapewne dostać parę franków jałmużny. Niestety, nikt
go nie dostrzega – umiera i tak przechodzimy do jednoaktówki „Ślepcy” Maurice
Polydore Marie Bernard, hrabiego Maeterlincka. Na środku sceny siedzi Ksiądz,
wokół niego (w naszym spektaklu) czterech ślepców i pięć ślepych kobiet. Wyszli z
nim na spacer, a teraz nie ma kto ich zaprowadzić z powrotem do przytułku, w którym
mieszkają. Jak mówi o przewodniku PIERWSZY ŚLEPY OD URODZENIA: „Staje się
już
za stary. Zdaje się,
że sam nie widzi już dobrze od jakiegoś czasu. Nie
chce się przyznać
do tego z obawy, aby kto inny nie zajął
jego miejsca pomiędzy
nami; lecz podejrzewam, że
nie widzi już prawie zupełnie. Potrzeba by nam innego
przewodnika; on już
nas nie słucha, a my stajemy się zanadto liczni.”. A NAJSTARSZA ŚLEPA mówi: „Boi się ciągle, odkąd lekarz umarł. Jest teraz sam. Nie
mówi już nic
prawie. ... Mówił także, iż morze go przestrasza;
zdaje się, że burzy się ono bez powodu
i że urwiste
brzegi wyspy nie są już dość wysokie. .. Trzeba czekać.”. A MŁODA ŚLEPA dodaje: „Powiedział mi, że nie wie, co się stanie.
Powiedział mi, że rządy starców skończą się może...”. Jednak Bóg umarł – trzeba kogoś wybrać na
nowego przewodnika. Ślepcy siedzą i czekają. Kto miałby nim być? Tymczasem ktoś
się zbliża i tylko dziecko SZALONEJ ŚLEPEJ widzi, kto to jest. NAJSTARSZA ŚLEPA
mówi: „Miej litość
nad nami!”. Grupa jest zatomizowana, zagubiona i bez nadziei.
To zagubienie miało sens metaforyczny i w pewnym sensie wiązało się ze spektaklem
„Epitafium dla niego”.
„Epitafium dla niego” (wystawione 26 kwietnia – piątek i 30
– wtorek) miało bardziej wyraźny polityczny (społeczny?) przekaz:
charyzmatyczny przywódca ucieleśnia ideę, za którą idą tłumy; niezależnie od
intencji i przywódcy i tłumu następuje autonomizacja i każdy idzie w swoim
kierunku. A – odwołując się do słów sztuki – „miało być inaczej”. W pierwszej
wersji sztuka ta miała podtytuł: „(w 50 rocznicę)”. Można powiedzieć, że była
to typowa sztuka z tezą (Pièce à thèse). W dialogu „scenicznym” (bo był jeszcze
film) biorą udział dwie postacie, ale ich tekst był rozpisany na wiele głosów.
Tym razem w tych spektaklach występowali Ewa Szulc, Zbyszek Sierszuła i Jacek
Paluchowski (zazwyczaj w tzw. małej obsadzie był zamiast Ewy Maciej Rewakowicz).
Innym rodzajem spektaklu był „Tygrys” (wystawiony 23
kwietnia – wtorek i 27 – sobota). To typowa lekka sztuka teatralna, dająca
szanse aktorom na „wygranie się”. To bardziej życzliwa tragifarsa niż dramat. Nie
jest to teatr bulwarowy z charakterystyczną aktorską szarżą (mam nadzieję, że
tak było w naszej grze z Ewą Szulc!), choć ciągle teatr „lekki, łatwy i
przyjemny”. Pośrednim dowodem na to, że jest to teatr może nie najbardziej
ambitny, ale też nie prostacki jest fakt, że inną (najbardziej chyba znaną) sztukę
Murraya Schisgala (Sie kochamy czyli Luv) reżyserował Jerzy Jarocki.
Taki był plan pracy na początku 1968 roku.
Taki był plan pracy na początku 1968 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz