sobota, 3 stycznia 2015

Spektakle z okazji Studenckiej Wiosny Kulturalnej w 1968 roku.

To był dziwny rok! 
Najpierw w końcu października poprzedniego 1967 roku protestowali studenci w Pradze. W efekcie w styczniu I sekretarzem Komunistycznej Partii Czechosłowacji został Alexander Dubček i rozpoczęła się tzw. Praska Wiosna, czyli okres 'komunizmu z ludzka twarzą' i politycznej liberalizacji (skończyła się  ona w nocy 20 sierpnia na 21 sierpnia tego roku wkroczeniem wojsk ZSRR, Węgier, Bułgarii i ponad 26 tysięcy żołnierzy LWP z Polski). W Polsce w tym czasie ekipa Władysława Gomułki odwrotnie - zaostrzała kurs. Już w poprzednim 1967 roku rozpoczęła się kampania przeciwko "syjonistycznej V kolumnie". W styczniu 1968 r. zdjęto z afisza Teatru Narodowego przedstawienia "Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka. Brutalnie spacyfikowano w Warszawie 8 i 11 marca 1968 r. manifestacje studenckie przeciwko tej decyzji. W efekcie studenci manifestowali w Poznaniu (11-13 marca; więcej na ten temat http://poznanskiehistorie.blogspot.com/2013/03/wichrzyciele-i-warchoy-czyli-marzec68-w.html), Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Gliwicach i Katowicach. Pojawiło się wówczas hasło: „Cała Polska czeka na swego Dubczeka”.
Tu mały osobisty wtręt: razem z kolegami z roku Adamem Kłodeckim i Jurkiem Karmińskim oraz z Tomkiem Sulikowskim poszliśmy 12 marca ok. 15-tej na plac Mickiewicza na studencką manifestację. Potem z Tomkiem Sulikowskim poszliśmy robić z okien Akademii Muzycznej zdjęcia manifestacji, a Adam Kłodecki poszedł filmować manifestację z moją kamerą Admira 8 'E'. Dla niego skończyło się to gorzej niż dla nas - został zatrzymany, spałowany i przetrzymany w siedzibie ZOMO na ulicy Taborowej, a potem szczęśliwie wypuszczony bez kolegium lub procesu. Film został przez niego sprytnie uratowany (Adam otworzył pokrywę kamery bez wyciągania kliszy oświadczając, że go prześwietlił, jak kazali), ale nie znalazłem go teraz (dam głowę, że kiedyś był). My zdjęcia robiliśmy na orwowskich przeźroczach (akurat tylko taki miałem wówczas pod ręką); bojąc się wywoływać w państwowym punkcie później poprosiliśmy kolegę (?) o wywołanie jako czarno-białego. Wyszło dość fatalnie i nie udało mi się zrobić żadnej odbitki. Inna rzecz, że aż dziwne, że nie ma w sieci żadnych fotografii z tego okresu z Poznania.
Od "października 56" tzw. inteligencja żyła w przeświadczeniu swojej wyjątkowości w PRL. To oni, ludzie z wyższym wykształceniem, najczęściej humanistycznym (lub o humanistycznych zainteresowaniach i walorach umysłowych), dobrze wychowani, z wyczuciem  moralnym mieli też przekonanie o konieczności ochrony wolności umysłowej i swobody zadawania pytań choćby w obszarze sztuki (i nauki). My, zaczynając studia czuliśmy, że dołączamy do tej elity. Działalność teatralna w ramach teatru studenckiego (już nie amatorskiego i nie zawodowego) wydawała się nam oczywista. Jednak zapoczątkowana przez Władysława Gomułkę "mała stabilizacja" (przypominająca "ciepłą wodę w kranie" Donalda Tuska) gwałtownie kończyła się w latach 1967-68.

Wiedzieliśmy o tym wszystkim, co działo się i w Czechosłowacji i w Warszawie - może nie tak dokładnie, jak dziś, ale wiedzieliśmy. Jednak tylko pośrednio wpływało to na naszą teatralną działalność. Działaliśmy jako agenda Rady Uczelnianej ZSP Akademii Medycznej w Poznaniu, można powiedzieć jako "ramię reżimu". To co robiliśmy i my i inni ludzie studenckiej kultury miało jednak charakter nonkonformistyczny, choć nie w sensie politycznego sprzeciwu, ale raczej niezgody na odchodzenie od wartości, ograniczania swobody jednostek, wymuszonej homogenizacji społeczeństwa, premiowania posłuszeństwa i konformizmu. Jak pisałem (w słowie wstępnym otwierającym seminarium teatralne w kubie Cicibór na Obornickiej w kwietniu 1969 roku): "Wyraźnie została ... sprecyzowana problematyka teatrów studenckich: obiektem ataku stały się postawy, u których źródła leżały bezmyślność i oportunizm, lakiernictwo ..., konfrontowano prawdę i pozory, frazes i rzeczywistość.[...] Podsumowując można powiedzieć, że teatr studencki ... był teatrem PRZECIW CZEMUŚ ...". W swoich działaniach teatralnych nie dawaliśmy recept, ale stawialiśmy pytania i zachęcaliśmy do dyskusji.

Czemu to wszystko piszę? Bo nie mogę sobie przypomnieć, czemu tak łatwo weszliśmy w przedsięwzięcie Zrzeszenia Studentów Polskich pod nazwą Studencka Wiosna Kulturalna (służące ewidentnie "wygaszaniu niepokojów") i od środy 23.04.1968 wystawiliśmy w Wawrzynku łącznie 7 spektakli? 




To z jednej strony oczywiste, że chcieliśmy się pochwalić tym, co dotychczas zrobiliśmy. Z drugiej pięć z nich to propozycje raczej w estetyce teatru zawodowego - interesujące, ale bez odniesienia do aktualnej sytuacji. O dwóch/trzech można powiedzieć, że jakoś tę rzeczywistość komentowały.
Niezależnie od tego wszystkiego - był to nasz dobry rok!

Brak komentarzy: