piątek, 13 listopada 2015

Spektakl "Miejsce dla bohaterów"


Far Rockaway - jednoaktówka Franka Daniela Gilroya została napisana w 1965 roku na zamówienie The Lincoln Center of New York. Na kanwie tego tematu powstały w tym samym roku dla  programu Scena Piąta National Education Television (NET) libretta dla baletu  The Act w choreografii Anny Sokolow i opery The Hero kompozytora Marka Bucciego i librecisty Davida Rogersa. Zostały one (sztuka, balet i opera) przedstawione przez NET na Prix Italia w 1966 roku, gdzie otrzymały pierwszą nagrodę. Sztuka „Miejsce dla bohaterów” składa się z fragmentów tekstów Far Rockaway i The Hero(w przekładzie Marii Wisłowskiej). 

Sztukę pod tytułem „Miejsce dla bohaterów” prezentowaliśmy (jako Tetr Małych Form "Sala" przy RU ZSP AM) w październiku 1969 roku w następującej obsadzie (według pierwszego egzemplarza reżyserskiego i według późniejszych uzupełnień): Michael St. John - Robert Jarmużek (Eugeniusz Paukszta), Eveline St. John - Joanna Posobiec (Małgorzata Owsiana), Sąsiad - Jacek Zahorski (Artur Sołyga), Doktor Walgreen - Jacek Paluchowski (Czesław Pigłowski), Szef - Janusz Matczyński, Sierżant Policji - Andrzej Czarnecki (Zbigniew Stoma), Ksiądz - Donat Jaskólski (Andrzej Czarnecki), Pani Brown - Anna Szmeterling (Joanna Posobiec), Grabarze - cały zespół.

Reżyseria i inscenizacja - Jacek Paluchowski, scenografia - Zbigniew Tyżyk , opracowanie dźwiękowe - Jan Zieliński, zdjęcia - Włodzimierz Niewiedział.

Pomysł inscenizacyjny był taki, że widzowie przechodzą przez 14 stacji drogi krzyżowej (scen). Scenografie tworzyły duże "bohaterskie" fotografie na scenie-cmentarzu. Na początku spektaklu Michael stoi sam na scenie, potem szuka wśród widzów kolejnych postaci. W ostatniej scenie postacie wracają na widownie. Wszyscy wychodzą i Michael zostaje znowu sam.



Oto scenariusz tej sztuki:

strona 1
Strona 2
Strona 3
Strona 5

Strona 4





  

Choć wszyscy podziwiają Michaela St. Johna i czują się lepsi przez to, że go (Go?) znali, on sam niczego ze swojego bohaterskiego czynu ("zabił uciekającego mordercę") nie pamięta. Przypomina sobie zdarzenie dopiero w scenie szóstej i ma wyrzuty sumienia ("ja go zamordowałem!"), ale ani policja ani ksiądz ani żona ofiary nie chcą przyjąć jego wersji zdarzenia. Jak mówi doktor Walgreen "Domaganie się ukarania wówczas, gdy społeczeństwo tego nie żąda to wyraźny objaw neurotyczny". W efekcie Michael popełnia samobójstwo i zostaje pochowany (jak łatwo się domyślić) w krypcie dla bohaterów.
 
Oczywiście potrzebna też była zgoda cenzury:



Z tymi 400 egzemplarzami programów byliśmy optymistami; nie pamiętam, ile daliśmy przedstawień.

Brak komentarzy: