Wystawiliśmy 14 miniatur dramatycznych (w kolejności przedstawienia):
- W szponach kofeiny
- Hamlet
- Dwóch Polaków
- Siedmiu braci śpiących
- Żarłoczna Ewa
- Straszna rozmowa Gżegżółki z duchem
- Dymiący piecyk
- Kominek zgasł
- Nieudany potop z powodu zimy
- On nie doczekał
- Szczęście rodzinne
- Judyta i Holofernes
- Żona Lota
- Żywcem zapeklowana
Najmniejszy Teatr Świata Zielona Gęś pierwotnie publikowany był w tygodniku Przekrój od 1946 roku do 1950 roku (ponad 160 mini-spektakli).
Była to forma odpoczynku od "poważnych" sztuk teatralnych.
K.I. Gałczyński i Zielona Gęś mają swoją stronę: http://www.kigalczynski.pl/gesi/. Z niej chciałbym zacytować następujący fragment, bo dobrze oddaje nasze intencje:
List zetempowców z fabryki „Era”
Kiedyś słyszeliśmy o dowcipie opartym na nonsensie. Wiemy, że są jeszcze na świecie ludzie, których to może bawić. Wiemy również, że ten rodzaj dowcipu reprezentuje schyłkową kapitalistyczną kulturę.
Otóż cały dowcip, cała strona satyryczna teatrzyku poety K.I.Gałczyńskiego opiera się — naszym zdaniem — właśnie na nonsensie. Zapytuję: dlaczego bohaterowie „Zielonej Gęsi” nie mogą brać udziału w zdrowej, silnej i rzeczowo w cel wymierzonej satyrze? Co prawda czytaliśmy kilka odcinków „Zielonej Gęsi”, które niedaleko odbiegały od takiej satyry, ale zginęły one wśród innych, jak muszelka rzucona w morze.
Może inni czytelnicy rozumieją „Zieloną Gęś”, gdyż jest ona na tyle jak gdyby niejasna, że można ją sobie rozmaicie tłumaczyć i odczuwać w rezultacie zadowolenie lub niesmak. My, zetempowcy, odczuwamy najczęściej ów niesmak, gdyż w „najmniejszym teatrze świata” nie znajdujemy odbicia problemów nas interesujących, nie znajdujemy naszego życia, krótko mówiąc, utwory te są nam niepotrzebne i nie wiemy po co i dla kogo poeta je pisze.
Zwracamy się więc z prośbą i żądaniem, ażeby Konstanty Gałczyński pisał tylko dla mas pracujących, w których szeregach kroczy postępowa młodzież polska…
My odczuwaliśmy pokrewieństwo w poczuciu humoru (wcale nie tak absurdalnym, ale raczej parodystycznym - jeśli takie poczucie istnieje), znajdowaliśmy przyjemność w szarganiu świętości i znajdowaliśmy odbicie problemów nas interesujących (sztywniactwo, nadęcie i głupota niektórych naszych rodaków).